Drogi czytelniku.
Zwróć proszę uwagę na fakt, że poniższy post został oznaczony symbolem GR- gościnna recenzja. Oznacza to, że autorem zarówno tekstu jak i zdjęć tu prezentowanych nie jestem ja- 82Inez. Autor, za zgodą którego publikuję to na moim blogu podpisał się na końcu notatki i to On bierze odpowiedzialność za poniższy wpis.
Gdybyś jednak drogi czytelniku zauważył tu pewne nieprawidłowości- fakt „zapożyczenia” tekstu czy też zdjęć z sieci bez zgody prawdziwego autora- bądź uprzejmy poinformować mnie o tym w komentarzu do notatki i zamieść proszę link ową nieprawidłowość dokumentującą. Post zostanie wówczas czym prędzej usunięty.
Dziękuję i życzę przyjemnej lektury.
82Inez
Paleta z Sephory składa się z 32 cieni umieszczonych na głównej platformie oraz dwóch wysuwanych po bokach szufladek, na których znajduje się 16 błyszczyków oraz 4 róży. Paletka posiada również lusterko jednak jest ono bardzo wąskie i nie nadaje się do robienia przy nim precyzyjnego makijażu. Gramatura poszczególnych produktów zawartych w paletce nie jest duża (cienie mają po 0.65g, błyszczyki po 0.29g a róże po 2.24g) jednak są to na tyle wydajne produkty, że po 2 miesiącach codziennego używania prawie tych samych cieni i róży do makijażu dziennego ledwo widać zużycie.
CIENIE:
Kolory cieni są na tyle uniwersalne, że nadają się zarówno do makijażu dziennego jak i na wieczór. Cała paletka utrzymana jest raczej w ciepłych barwach- dużo cieni ma w sobie coś ze złota, miedzi i brązów ale występują także zielenie, lazurowe głębokie niebieskości, róże przełamane fioletem, bordo i śliwką ale nie mogło zabraknąć również klasycznej czerni. Cienie są w większości perłowe i brokatowe- ze wszystkich cieni jest tylko 5 matowych więc fani matów przeżyją wielkie rozczarowanie. Co do pigmentacji- niektóre są tak mocno nasycone kolorem, że chyba wystarczą mi na wieki jednak większość cieni jasnych nie nadaje się do niczego. O ile ten w kolorze kości słoniowej ma świetną pigmentację to znajdujące się obok kwadraciki z „cieniami” można wyrzucić do śmietnika. Zachowują się jakby były przeterminowane- twarde, można trzeć palcem pół godziny i i tak nic nie wygrzebiemy- co dopiero nałożyć to na oko… Ze wszystkich 32 cieni na straty spisałabym około 4-5 co jednak jest sporą liczbą jeśli chodzi o tak małą paletkę. Co rozczarowało mnie najbardziej- pod koniec dnia cienie perłowe lekko zbierają mi się w załamaniu mimo zastosowanej pod nie bazy- ale możliwe, że nie jest to wina cieni tylko owej bazy (ja używam tej z virtuala. Podejrzewam, że na porządnej bazie cienie nie ruszyłyby się z miejsca)
RÓŻE:
W skład 4 róży wchodzi jeden w kolorze brązu więc możemy go używać do konturowania. Ma on satynowe wykończenie jednak nie będzie pasował wszystkim typom urody ponieważ mieni się na złoto. W szufladce z różami znajdziemy także jeden bardzo jasny, który może posłużyć jako rozświetlacz. Dwa pozostałe to klasyczne róże- jeden przełamany brzoskwinią, drugi bardzo intensywny, cukierkowy. Ich pigmentacja jest bardzo mocna dlatego należy uważać bo można z łatwością przesadzić z ich ilością. Nie utrzymują się przez cały dzień ale nie znikają też po godzinie z policzków chociaż to też zależy od rodzaju cery- ja mam tłustą i u mnie trzymają się około 7 godzin więc jak na paletkowe róże to naprawdę sporo. Zapach lekko pudrowy, bardzo delikatny i przyjemny.
BŁYSZCZYKI:
Ponieważ dość szybko się kończą (wiadomo- błyszczyka nakładamy zawsze więcej niż cienia) nie używam ich zbyt często jednak zdążyłam wyrobić sobie o nich opinię. Te ciemniejsze są naprawdę wydajne ponieważ ich pigmentacja wystarcza na pokrycie całych ust naprawdę znikomą ilością produktu jednak te jaśniejsze już nie są tak intensywne i ich trzeba użyć trochę więcej. Ku mojemu zdziwieniu trzymają się naprawdę długo oczywiście nie w warunkach ekstremalnych- nie piłam, nie jadłam, nie całowałam się… matko ile wyrzeczeń i jakie poświęcenie żeby przetestować błyszczyk :P ale pomalowałam usta przed zakupami, wróciłam 3 godziny później a błyszczyk jak był na ustach tak nie ruszył się nawet na milimetr Trochę wysuszają usta dlatego polecam pod nie jakąś pomadkę nawilżającą. Oprócz tego, że jest ich taka mała ilość w danym kwadraciku spisują się naprawdę fajnie. W szczególności jeden kolor zniewala- intensywna fuksja- jest po prostu piękna!
PODSUMOWANIE:
Paletka całkiem niezła, opakowanie zrobione naprawdę porządnie, wszystko się trzyma, nic nie wypada, szufladki same się nie otwierają jak się przechyli (co się zdarza w niektórych paletach) jednak myślę, że nie jest to absolutny must have w każdej kolekcji kosmetyków. Kosztuje coś w okolicach 100zł – w zależności od czasu kiedy ją kupujecie- ostatnio widziałam ją za 99zł, ja dostałam ją na walentynki i kosztowała 150zł bo była zapakowana z kilkoma serduszkami do kąpieli, które nie przewyższały ceny 20zł… więc to różnie bywa z ceną tego produktu ale wiadomo- sklepy chcą zawsze więcej zarobić na walentynki, gwiazdkę, dzień kobiet itp. Jeśli chodzi o taką moją bardzo subiektywną opinię to są dużo lepsze palety na rynku. Ta jest świetna dla początkujących, ja jednak oczekiwałam od niej czegoś więcej- może też dlatego, że to Sephora, której jakość powinien iść razem z ceną. Fajna ale szału nie ma
Autor: - Ingula91
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o nie zostawianie komentarzy typu "Zapraszam do mnie", próśb o dodanie do obserwowanych oraz podobnych służących autopromocji blogów czy stron personalnych.
Dziękuję bardzo :)