poniedziałek, 30 września 2013

Lily Lolo- recenzja cieni mineralnych

Właściwie recenzję cieni Lily Lolo robiłam już dawno temu na moim kanale na YouTube KLIK, ale w tak zwanym międzyczasie stałam się szczęśliwą posiadaczką kolejnych kolorów.  Dwa z nich chciałabym Wam dziś zaprezentować.
Odcień Sand Dune KLIK to cielisto-brzoskwiniowy lekko ocieplający skórę kolor. Ma w sobie zatopione mikrodrobinki, które w subtelny sposób rozświetlają. Idealnie nadaje się do nałożenia na całą powiekę lub do wykończenia makijażu.
Odcień Black Sand KLIK to w pełni matowy kosmetyk w kolorze ciemnego, zimnego brązu. Idealny do podkreślania załamania powieki, przyciemniania jej zewnętrznej części w celu nadania oku głębi jak również tworzenia makijażu typu przydymione oko a nawet do podkreślania linii rzęs.
Każde użycie tych cieni tylko utwierdza mnie w przekonaniu jak fajne są to kosmetyki. Pigment jest bardzo mocny, ładnie rozkłada się na powierzchni skóry nie tworząc plam czy prześwitów. Jednocześnie z cieniami świetnie się pracuje, bajecznie łatwo się rozcierają.

Jak widzicie na powyższych zdjęciach firma Lily Lolo zmieniła odrobinę opakowania- w środku znalazła się osłonka do siteczka przez które wydostaje się produkt. Pierwotnie rozwiązanie wydawało mi się genialne, jednak w praniu okazało się, że owa osłonka nie do końca się sprawdza. Problem polega na tym, że podczas używania i tak nie jesteśmy w stanie wysypać dokładnie takiej ilości jaka jest nam potrzebna do stworzenia makijażu, wytrzepany nadmiar musimy więc wrzucić z powrotem na osłonkę a co za tym idzie cień i tak może się nam rozsypać. Niemniej jak to mówią taki problem to nie problem a wręcz szczyt czepialstwa, tym bardziej, że ja i tak postanowiłam sprasować swoje minerałki i stworzyć z nich paletkę :).

Przejdźmy teraz do części praktycznej czyli makijażu. Oprócz wyżej wymienionych kolorów użyłam tu cienia Pixie Sparkle również z Lily Lolo oraz odrobiny złota z Manhattan. Eyeliner teal pochodzi z firmy Collection, czarny z firmy Wibo. Tusz Benefit.
Na koniec jeszcze informacja z innej beczki- jedna z osób która wygrała w konkursie MATRICIUM nie zgłosiła się po nagrodę, więc zostanie ona w najbliższej przyszłości ponownie rozlosowana, czekajcie na wyniki  :)
Pozdrawiam :*

niedziela, 15 września 2013

... worek liści w ręku niesie...

Dziś znowu makijaż jesienny, bo weny do napisania notatki o tuszach ciągle brak. Tytuł zresztą jest przedłużeniem tego z wczoraj (kto wie co jest dalej? :D).

Makijaż oczywiście wykonany jest na bazie pod cienie- dziś używałam kosmetyku z Essence- niestety u mnie się ona nie sprawdza.
Granicę nad załamaniem powieki zarysowałam brązową kredką z KIKO- następnie rozcierałam ją cieniami Sleek- Flesh (Matts V2) najwyżej, Wrapped Up (OSS) tuż nad załamaniem oraz Celebrate (OSS) w samym załamaniu. Pod samym łukiem brwiowym jest matowy cielisty cień Dune (Matts V2).
Powiekę ruchomą pokryłam kredkami NYX- Rocky Mountain Green w zewn części oraz Milk w wewn. Na zielonej bazie położyłam cień w kolorze spiluriny czyli Fern (Matts V2)- wyobraźcie sobie, że dziś go pierwszy raz użyłam. Wewn część powieki podkreśliłam Devotion z palety MUA a przejście pomiędzy kolorami zaznaczyłam pigmentem z Obsessive Compulsive Cosmetics (uwielbiam tą nazwę) w kolorze Flawed. Sam wewn kącik został wykończony matowym cieniem z MIYO 04 Vanilla. Tuż przy linii rzęs narysowałam bardzo cienką kreskę wodoodpornym eyelinerem Wibo, natomiast na granicy jaskółki w zewn części nałożyłam odrobinę białej kredki Milk a na nią pigment Flawed.
Dolna powieka to połączenie cieni  Celebrate oraz Flesh.  Rzęsy wytuszowałam 2 maskarami- na górnych jest czarny Benefit They're Real, a na dolnych zielony Inglot (to między innymi o niej ma być notatka na którą weny brak).
Opis jest troszkę zawiły, ale mam nadzieję, że czytelny. Efekt końcowy w każdym razie prezentuje się tak:
 Na twarzy jest podkład Rimmel Wake Me Up. Pod oczami korektor rozświetlający z KIKO a na niedoskonałościach Collection. Całość wykończyłam pudrem z e.l.f. Na policzkach jest róż Lily Lolo który niestety został wycofany. Usta są podkreślone pomadką z L'Oreal w odcieniu nude.
Na koniec złota myśl mojego małża- obserwował mnie robiącą zdjęcia makijażu i po chwili pyta "wiesz, że ta lampa odbija Ci się w oczach? masz takie śmieszne kółeczka"- ależ Ci mężczyźni są spostrzegawczy, doprawdy nie wiem co bym bez Niego zrobiła....
Pozdrawiam :*

sobota, 14 września 2013

Idzie jesień...

Wprawdzie planowałam opublikować post o kolorowych maskarach, ale z racji tego, że weny mi brakuje do pisania to będzie makijaż.
Oto moja pierwsza jesienna propozycja w tym roku.

Głównym akcentem jest tu złoto-brązowy odcień z Essence który pokazywałam Wam tutaj. Zewn kącik podkreśliłam fioletowym cieniem ze starej poczwórnej palety tej samej firmy. Wewn kącik wykończyłam moim absolutnie ukochanym cieniem pojedynczym z firmy KIKO o numerze 128.
Dolna powieka w całości podkreślona jest kredkami- fioletowa pochodzi z firmy p2, blady róż to moja najnowsza zdobycz z Yves Rocher.
Na górnych rzęsach jest czarna maskara Benefit They're Real (zdecydowanie nie polecam) a na dolnych fioletowa maskara KIKO.
Na twarzy mam pokład Lirene City Matt który jest moim aktualnym ulubieńcem ♥. Obszar pod oczami rozświetliłam korektorem MAC, a na niedoskonałościach wylądował niezawodny od wielu miesięcy korektor Collection (2000). Całość wykończyłam pudrem e.l.f. Policzki podkreśliłam różem Lily Lolo Sunset KLIK - uwielbiam ten kolor- był świetny w ciepłej porze roku, ale już widzę, że będę go używać równie chętnie w zimnych miesiącach. Na ustach jest błyszczyk Model Co
Na jakie kolory stawiacie tej jesieni?
Pozdrawiam :*

poniedziałek, 9 września 2013

Wyniki konkursu MATRICIUM

Bardzo dziękuje wszystkim osobom które zgłosiły się do konkursu. Po dłuższych przemyśleniach zdecydowałam, że zestawy próbek do testów otrzymają:
Dziewczyny czekam na prywatną wiadomość od Was z danymi do wysyłki.
Pozdrawiam i życzę miłych testów :*



niedziela, 1 września 2013

Essence- Go Bold!

Z lakierami colour & go z Essence mam tzw love and hate relationship- niektóre sztuki są bardzo udane inne za to beznadziejne. Na szczęście kolor, który chciałabym Wam dziś zaprezentować należy do tych udanych propozycji.

140 go bold! to płynne złoto na paznokciach mocno odbijające światło. Na pewno nie do wszystkich przemówi ta propozycja- sama do niedawna sama uznałabym go za lekko kiczowaty ale w tej chwili uważam, że całkiem fajnie prezentował się w letnie dni. Gdybym miała opalone dłonie to już w ogóle cud malina :D

Lakier kosztuje 1,55 euro (o ile dobrze pamiętam :D) za 8 ml pojemności. Do pełnego krycia potrzebujemy 2 warstw. Przyjemnym zaskoczeniem była naprawdę dobra trwałość.
Lubicie takie błyszczące lakiery czy wolicie raczej kremowe propozycje?
Pozdrawiam :*





PS. Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Bloggera

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...