wtorek, 10 grudnia 2013

Balea - Pflegende Lotion Pads 2in1 - recenzja

Ach jak to miło kiedy na naszej kosmetycznej drodze stają fajne produkty. Radość jest tym większa gdy te produkty mają do tego dobrą cenę i są łatwo dostępne ☺.
Dziś chciałabym Wam zrecenzować kosmetyk który podbił ostatnio moje serce i na stałe zagościł w fitnessowej kosmetyczce- będzie mowa o płatkach do demakijażu.
Testowałam już kilka typowych płatków do demakijażu oczu. Zawsze wybierałam te przeznaczone do demakijażu wodoodpornych kosmetyków- one nasączone są oleistą cieczą, która makijaż zmywać szybko powinna. Ja na co dzień i tak używam dwufazowych płynów, więc tłuste formuły zdecydowanie lubię. Niestety efekt końcowy był zawsze mizerny- stałam w łazience z czarnymi kołami na pół twarzy jak panda. Najbardziej mnie zawsze zaskakiwało to, że dość delikatny makijaż potrafił mi zafundować równie spektakularne plamy jak ten mocny. Zawzięta jestem, więc sięgałam po kolejny płatek- w końcu to nie może być aż takie trudne!!! Potem kolejny, i jeszcze jeden, a w rezultacie szaleńczo tarłam oczy i burczałam pod nosem słowa które ogólnie zostały uznane za wulgarne.... Po kilku podejściach do różnych firm zdecydowałam, że to zdecydowanie nie jest formuła dla mnie.

Płatki z Balea podsunęła mi przyjaciółka.Oczywiście na początku podziękowałam grzecznie opowiadając o moich wcześniejszych doświadczeniach, jednak ta była nieugięta. Obiecywała, że tym razem będzie inaczej i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu było, i to bardzo!!!
Całość zamknięta jest w wygodnym plastikowym opakowaniu zaciągniętym ochronną folią. Opakowanie zawiera 40 sztuk płatków (jak widać u mnie na zdjęciach okresowo można załapać się na promocję + 5 gratis) nasączonych dość mocno balsamem do demakijażu. Co ważne płatki nie wysychają do samego końca niezależnie od częstotliwości używania kosmetyku. Za opakowanie zapłacić trzeba około 2 euro i jest dostępny w każdej drogerii dm. 
Produkt ten przeznaczony jest do cery normalnej i mieszanej, można nim zmywać zarówno twarz jak i oczy. Są miękkie i przyjemnie grube, nie podrażniają skóry podczas używania. 
Z demakijażem twarzy nie mają żadnych problemów. Na pozbycie się kosmetyków kolorowych z oczu trzeba oczywiście poświęcić chwilę czasu, ale efekt końcowy jest zawsze bardzo zadowalający.
Moim zdaniem są świetnym  podręcznym rozwiązaniem. Mogą być nieocenioną pomocą w trudnych warunkach- na wspomnianym już przeze mnie fitnessie czy basenie, na wszelkich wyjazdach, choć przyznam, że z przyjemnością sięgam po nie również w domowym zaciszu.
Szczerze je Wam polecam ☺

Pozdrawiam ♥

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Dzienny dymek

Chciałabym Wam dzisiaj pokazać moją propozycję na dzienny, fioletowy dymek. Do jego wykonania użyłam między innymi nowości z Vipery prezentowanych wczoraj KLIK. Cienie te ze względu na drobiny pięknie odbijają światło, uważam, że fantastycznie pasują do aktualnej pory roku.
Makijaż wykonałam na matowej bazie Zoeva. Na całej powiece jest wspomniany już YOUnique 79, ten sam cień znalazł się również w zewn kąciku na dolnej powiece- ze względu na fakt, że był to makijaż wykonany na zakupy starałam się nie przyciemniać zbyt mocno dołu.
Cały wewn kącik i dolna powieka rozświetlona jest cieniem YOUnique 76- on jest jeszcze bardziej genialny niż mi się wczoraj wydawało ♥, oczywiście na zdjęciach tego nie wydać, ale jak on rozświetla pięknie ♥.... miodzio....
Kolorem transferowym na powiece ruchomej jest Inglot 127 AMC Shine.
Załamanie powieki podkreślone jest cieniem z palety Sleek Ultra Matts V1 Puckre, a jego granicę roztarłam kolorem Floss z tej samej palety.
Rzęsy wytuszowałam maskarą Yves Rocher Sexy Pulp
Na twarzy dzisiaj CC Cream z Max Factor, którego recenzję wkrótce mam zamiar Wam napisać. Korektory- Collection na niedoskonałości, pod oczami MAC. Całość przypudrowana bambusem z BU. Policzki podkreślone różem Inglot 204- również pokazywałam go wczoraj.
Na ustach błyszczyk Lily Lolo.
I to tyle moi kochani. Mam nadzieje, że taka propozycja się Wam spodoba ☺
Pozdrawiam ♥

niedziela, 8 grudnia 2013

Mikołajki z przytupem czyli paczka od As

Jestem chyba ostatnia osobą, która wrzuca post z prezentacją paczuchy mikołajkowej. Dostałam ją dzięki udziale w zabawie organizowanej przez Hexx z bloga 1001 Pasji. Moją mikołajkową parą okazała się Aswertyna z bloga  Atelier Urody, na który zresztą szczerze i gorąco Was zapraszam- jak ta dziewczyna pisze ♥♥♥

Mikołaja w tym roku miałam na bogato, z przytupem i fajerwerkami. Ostrzegam będzie dużo ochów, achów, zachwytów, pisków i innych oznak radości absolutnej ♥.... i tak, będzie dużo serduszek ♥♥♥♥!!!!

Swoją paczuchę otrzymałam w pewien sobotni poranek. Małż przyniósł mi ją prosto do łóżka. Przyznam, że od razu zaskoczyła mnie wielkość kartonu- zabawa miała ściśle określone progi cenowe... Kiedy już przedarłam się przez zasieki z folii bąbelkowej (dzięki za zapas As) zatkało mnie z wrażenia O.O. Już samo opakowanie robiło niesamowite wrażenie- pudełko piękne ♥ a Mikołajek na torbie to ręczna robota ♥ (i nie Aswertno, nie zgodzę się z tym, że jest koślawy, nie mów tak o Nim, przykro Mu będzie...) 
Na początek pokażę Wam propozycje "od Aswertnowego serca dla mojego ducha"
Kartka która wywołała nie tylko uśmiech ale wręcz salwy śmiechu, gęsto i na opak zapisana. 
Słodyczy bez liku- i od razu przyznaje się bez bicia- było ich trzech- czekoladowych Mikołajów w sensie- ale ich żywot był krótki, zostały tylko ubranka... dwa... jedno odruchowo wyrzuciłam...
Czekolada biała z pistacjami i żurawiną- a to się mój Małż ucieszył- kocha białą czekoladę, poczęstuję Go nie będę taka... Zaskoczył mnie piankowy lizak- zjadłam tuż po zrobieniu zdjęć bo byłam okropnie ciekawa co to za cudo- to było interesujące doświadczenie ☺...
Herbatka świąteczna pachnie jak bajka i jest smaczna- mmmmm lubię wieczory z herbatą w ręce...
No i na koniec pachnący świętami dodatek- wosk z Yankee Candle o zapachu Christmas Cookie

Następnie pokażę Wam pielęgnacyjne cudeńka. W rzucie ogólnym prezentuje się to tak:
A tu kilka zbliżeń z opisem:
Na pierwszy ogień krem do ciała ze Starej Mydlarnii- Arran Aromatics, Fresh Fig Shea Butter Cream o cudownym, otulającym, rozpieszczającym i wywołującym pomruk zadowolenia zapachu. Kosmetyk gęsty, zbity ojjj już czuję, że się polubimy ♥
Mydło na olejku z kaktusa z Saharacactus. Ma właściwości nawilżające i redukujące zmarszczki- nie oszukujmy się, czas leci, mydełko zdecydowanie się przyda :D. Przeznaczone jest do twarzy i ciała.
Ostatni kosmetyk to jeden z ulubieńców As- Maska oczyszczająca do ciała Drzewko Różane z Organique. Nie miałam jeszcze styczności z ta firmą więc jestem tym bardziej ciekawa ☺.
W drugiej partii widzimy serum do brwi Long 4 Lashes (firma ma też odzywkę do rzęs o czym dowiedziałam się z ulotki w opakowaniu, ale nazwa i tak jest lekko myląca jak na moje oko). Serum ma być super, hiper, ekstra czyli cuda ma działać- pożyjemy, zobaczymy. Moje brwi są w stanie szczątkowym więc kosmetyk będzie miał okazję się wykazać.
Tonik z Inglota- wiedzieliście, że Oni mają toniki w asortymencie??? Ja nie miałam pojęcia więc mam bardzo przyjemne zaskoczenie. Firmę lubię, to wie każdy, kto mnie zna, więc jest miodzio ♥. Produkt dedykowany dla mojej cery czyli tłustej- ma absorbować sebum, redukować zaczerwienienia i wyrównywać pH.
Krem-koncentrat do rąk z Tołpy. Zima jest, więc moje ręce wołają o nawilżenie co chwilę, kremy zużywam w tej chwili ekspresowo. 

Na koniec to co tygryski lubią najbardziej- ♥ kolorówka ♥:
Aż mi się oczy śmieją jak patrzę na tą fotkę, ślina wisi po kolana ♥♥♥
Zacznijmy od Inglota. Tu znalazłam zieloną maskarę z serii Color Play. Srebrny eyeyliner o numerze 40 który zasili moją stale rosnącą kolekcję, ale uwielbiam kreski na oku i uwielbiam je rysować tymi kosmetykami, są dla mnie idealne ♥. Podwójny róż połączony z rozświetlaczem w przepięknej kasetce z lusterkiem i pędzelkiem.
Na koniec zestaw trzech pojedynczych cieni do powiek Vipera z serii YOUnique. Mam już jeden cień w swojej kolekcji i bardzo jestem z jego jakości zadowolona, więc nowi towarzysze zabawy zdecydowanie mnie cieszą. Kolory mają cudowne, ale cholera są tak bardzo niefotogeniczni, że aż mi żal jak na tą fotkę patrzę. Co ja się nagimnastykowałam, nakombinowałam a efekt końcowy mocno odbiega od rzeczywistości...
Wszystkie cienie mają w sobie pięknie rozświetlające drobiny, których nie widać. Kolor 76 jest pięknym beżem, którym można rozświetlić wewnętrzne kąciki lub zaaplikować go na całą powiekę- będzie stanowił fantastyczną bazę to mocnej kreski. 78 to zimny fiolet o srebrnych drobinkach. 79 to niezwykle ciekawy przybrudzony brązowy fiolet z fuksjowymi drobinami. 

Podsumowując moje Mikołajki- jest moc, czad i ognień z tyłka renifera ♥!♥!♥
Aswertyko Tobie dziękuję pięknie za taką cudowną niespodziankę, a Tobie Hexx za zorganizowanie tej zabawy. Jesteście wspaniałe dziewczyny i wielkie buziaki Wam za to :* :*

Pozdrawiam :*

niedziela, 3 listopada 2013

Jesienna propozycja od w7

Na zakończenie tygodnia mam dla Was jeszcze szybką prezentację lakieru z w7.
Swego czasu dostałam w prezencie od Asi BeeMajaStyle dwa piękne odcienie z tej firmy- z tego co się orientuję były one częścią jakiejś kolekcji. Niestety problem polega na tym, że nie potrafię znaleźć nigdzie na opakowaniach ich nazwy, numerów czy jakiekolwiek innych oznaczeń które pomogłoby odnaleźć je na sklepowych półkach.
Niemniej dziś pierwszy ze wspomnianej parki. Ciemny, świetnie prezentujący się na paznokciach. Ma w sobie zatopionych mnóstwo fioletowych, różowych i rdzawych drobin co czyni go idealną propozycją jesienną. Przyznaję, że odkąd go noszę z przyjemnością przyglądam się swoim dłoniom.

Lakier ma 15 ml pojemności i spłaszczony, wygodny pędzelek. Do pełnego krycia najlepiej położyć trzy warstwy. Pierwsza daje tylko delikatny cień koloru co jest typowe dla takich drobinowych sztuk. Druga potrafi przy odpowiedniej aplikacji ładnie pokryć płytkę jednak równie łatwo można przetrzeć kolor. Trzecia to pełnia szczęścia- i co najważniejsze czas wysychania wcale się przez kolejne warstwy nie wydłuża.
Już wkrótce pokażę Wam drugą propozycję od w7.
Pozdrawiam :*

wtorek, 29 października 2013

Pół na pół (2/2)

Dzisiaj obiecana druga część ostatnich makijażowych zabaw. Właściwie można powiedzieć, że ta propozycja to teatr jednego aktora.
Całość została wykonana na matowej bazie Zoeva. W zewnętrznej części powieki ruchomej zrobiłam czarna plamę kredką- każda, którą da się łatwo rozetrzeć będzie dobra. Następnie na powiekę ruchomą położyłam pigment Dazzle Dust od Barry M w numerze 98. Po chwili dołożyłam jeszcze troszkę... i jeszcze... i jeszcze odrobinkę. Śmiało można powiedzieć, że zdominował całość, ale cień mnie szczerze zachwycił. To opalizujący kameleon mieniący się mnóstwem różnokolorowych drobin, których zdjęcia nie są w stanie oddać. Genialnie wręcz wygląda w sztucznym świetle ♥. Końcowy kolor ma w sobie dużo zielonych, szlachetnych tonów ale pigment położony na kolorowe bazy może jeszcze niejedną twarz pokazać- nie omieszkam sprawdzić co z tego wyjdzie...
Wracając do makijażu- górną granicę wykończyłam matowym cieniem Chill z palety Sleek Ultra Matts V1. Wewnętrzny kącik rozświetliłam pigmentem KOBO 504 mint cream. Na dolnej powiece kombinowałam coś z kredką Avon Aqua Pop ale po chwili tam też znalazł się Barry M. Linia wody podkreślona jest na czarno w zewnętrznej części. Na górnej powiece namalowałam kreskę żelowym eyelinerem Essence, następnie przykleiłam połówki z Zoev'y i wytuszowałam rzęsy maskarą Yves Rocher Sexy Pulp. Dolne rzęsy natomiast pociągnęłam zieloną maskarą Inglot- idealnie tu pasuje. 
Podobają się Wam takie mono makijaże czy raczej wolicie cieniowane propozycje?
Pozdrawiam :*


poniedziałek, 28 października 2013

Pół na pół (1/2)

Gdy mam wielka ochotę na zabawę makijażem często wybieram opcje pół na pół. Mam w końcu dwoje oczu więc zabawa też może być podwójna.
W takich przypadkach najczęściej nie robię w ogóle makijażu twarzy, bo i tak nigdzie się na pół pomalowana nie pokażę. Potrafię sobie wyobrazić miny tych biednych ludzi, którzy mieliby pecha na mnie trafić- takie doświadczenie mogłoby być bezcenne zarówno dla mnie jak i dla Nich ☺...

Niemniej dziś chciałabym Wam pokazać połowę mojej ostatniej pracy- dokładnie lewą połowę, a już jutro zobaczycie prawą część.
Enjoy!!!
Makijaż wykonałam na matowej bazie Zoeva którą aktualnie testuję- póki co świetnie się sprawdza ♥. Dodatkowo na powiekę ruchomą nałożyłam kremowy cień Manhattan z kolekcji Magic Up! który pokazywałam Wam w tym poście. Miał on oczywiście za zadanie wzmocnić kolor który na nim wylądował a był to cień ze starej limitowanej kolekcji Essence Vampire's Love (TUTAJ macie odnośnik do posta u Atqabeauty z prezentacją). Generalnie makijaż ten w większości wykonałam tą właśnie już od dawna niedostępną paletą, niemniej cienie które w środku się znajdują łatwo zastąpić. Tym jedynym bardziej unikatowym jest moim zdaniem odcień który znajduje się na powierzchni powieki ruchomej- zieleń pomieszana ze złotem, lekko zgniła, mocno jesienna. W zewn kąciku jest czarny cień roztarty do góry ciemną szarością. Na dolnej powiece zgaszony fiolet. Za diabła nie potrafię sobie przypomnieć co jest w wewnętrznym kąciku- kombinowałam ze złotem, potem dodałam coś rozświetlającego, beżowego... czort wie co to za duet był. Na linii rzęs jest żelowy eyeliner z Essence (tematycznie). Rzęsy wytuszowane maskarą Yves Rocher Sexy Pulp, dodatkowo przykleiłam połówki z Zoev'y- lubię efekt jaki dają, ale bardzo nie lubię ich kleić- mają dość niewygodny gruby pasek, który lubi się w wewnętrznej części odklejać lub odznaczać.
Ostatnio obiecałam, że będę publikować minimum trzy posty tygodniowo tymczasem w zeszłym tygodniu nie pojawił się żaden- mea culpa- biję się w piersi!!! Mam jednak nadzieję, że mi to wybaczycie bo czasami tak to idzie, że nie idzie nic czyli życie...
Pozdrawiam i do jutra :*

niedziela, 20 października 2013

Lovely- UV Shine + Gloss Like Gel

Na zakończenie tygodnia chciałabym Wam zaprezentować dwa lakiery do paznokci z Lovely. Z tego co się orientuję oba są częścią nowych serii, które ta firma wypuściła.
Od razu zaznaczam, że nie sprawdzałam czy UV Shine faktycznie świeci w ultrafiolecie, choć słyszałam opinie, że nie :)... Niemniej 7 to bardzo przyjemna zieleń, która kryje płytkę paznokcia szybko i bezproblemowo przy standardowych dwóch warstwach.
Inaczej rzecz się ma przy wersji Gloss Like Gel. Kolor 134 bardzo ładnie rozprowadza się na płytce i dobrze wygląda przy dwóch warstwach niemniej ciągle można wyraźnie zauważyć wolny brzeg paznokcia. Przy żelkach to właściwie standard więc nie narzekam- zawsze można położyć pod spód warstwę białego kryjącego lakieru i jest po kłopocie.
W obu przypadkach producent zafundował nam spłaszczony, wygodny pędzelek. Właściwie wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że te lakiery kompletnie nie chcą się mnie trzymać. Wyraźne odpryski i otarcia mam już właściwe na drugi dzień po aplikacji a do tak częstego manicure ja jestem nieprzyzwyczajona i czasowo niezdolna. Z bólem serca więc mówię tym koleżkom wyraźne nie.
Macie doświadczenie z tymi lakierami? Będę wdzięczna za informacje jak wygląda trwałość u Was, bo mam jeszcze jeden piękny odcień z serii UV Shine i trochę obawiam się go nakładać.... A może macie jakieś sprawdzone sposoby na przedłużenie takich felernych lakierów?
Pozdrawiam :*

sobota, 19 października 2013

Z fioletowym akcentem

Idąc za ciosem chciałabym zaprezentować w akcji drugi cień KIKO z kolekcji Colour Shock KLIK. Tym razem występuje tylko w formie małego akcentu, który ciekawie ożywił zwykły makijaż na dzień.
Całość wykonana jest na bazie oczywiście tyle, że nie pamiętam której :D. Na górnej powiece w wewnętrznym kąciku jest kremowy cień z Yves Rocher w odcieniu Nude. Duża część tego makijażu została stworzona przy pomocy paletki Sleek Oh So Special. I tak w zewnętrznym kąciku jest kolor Celebrate, załamanie roztarte jest matowym Wrapped Up, na środkowej części znalazł się Gateau  a przy lini rzęs wylądował Noir.
Dodatkowo przy linii rzęs na środkowej części oka dodałam niewielką fioletową plamę którą uzyskałam poprzez użycie cienia matowego z palety Kryolan Paris. Znajdującym się w tej palecie rozbielonym różem rozświetliłam wewnętrzny kącik.
Na dolnej powiece jest wspomniany wcześniej cień KIKO w kolorze Fierce Violet w zewnętrznej części odrobinę przyciemniony brązem z palety Sleek.
Rzęsy wytuszowałam maskarą Yves Rocher Sexy Pulp ♥, dolne natomiast pomalowałam fioletową maskara z KIKO.
Na twarzy mam podkład Lirene City Matt, który dosłownie kilka dni temu postanowił się skończyć a z czego jestem bardzo niezadowolona. Standardowy zestaw korektorów- KIKO pod oczy (skończył się razem z podkładem- zmowa jakaś!!!) i Collection na niedoskonałości. Całość utrwalona Pudrem Bambusowym z Biochemii Urody.
Policzki zaznaczone są różem z Essence Silky Touch Blush w odcieniu  Natural Beauty a na ustach jest Revlon Just Bitten Kissable Balm w kolorze 001 Honey.
I tyle na dzisiaj ☺

Ostatnio zrobiłam sobie mocne postanowienie publikowania minimum trzech notatek tygodniowo. Ja wiem, że dla niektórych to jest niewiele ale to już inna kwestia... Niemniej tym sposobem, chcąc nie dać plamy sama przed sobą już jutro zapraszam Was na nowy wpis.
Pozdrawiam :*


poniedziałek, 14 października 2013

Caribbean Turquoise w akcji

To miał być cichy i leniwy dzień, a wyszło jak zawsze.... Znacie to? Post zaplanowany był na rano tymczasem jest prawie 22:30... Ale do rzeczy.

Wczoraj pisałam Wam o pięknych kremowych cieniach z limitowanej kolekcji KIKO Colour Shock. Dziś zgodnie z obietnicą chciałabym pokazać Caribbean Turquoise w akcji. 
Makijaż nałożyłam na matową bazę pod cienie z Zoeva. Następnie na powiece ruchomej znalazł się wspomniany wyżej kolor turkusowy. Do dalszego cieniowania użyłam również palety z firmy KIKO co by tematycznie było- i niestety tak, to też była limitowana kolekcja która jest już niedostępna.... Paleta nazywa się Voluptuous Violet i była częścią serii Color Fever.
Na dolnej powiece jest  roztarta kredka Aqua Pop z Avon'u. Jej dolna linia jest natomiast roztarta kremowym turkusem a w zewn część przyciemniona tym samym fioletem który jest na górnej powiece.
Na linii wody jest rozbielona różowa kredka Blanc z Yves Rocher. Górne rzęsy wytuszowałam maskarą Sexy Pulp również z Yves Rocher, na dolnych jest fioletowa maskara z KIKO.
Na twarzy mam podkład matujący Lirene, który aktualnie wielbię *.*, pod oczami korektor z KIKO a na niedoskonałościach nieśmiertelny Collection. Całość utrwaliłam Pudrem Bambusowym z Biochemii Urody.
Policzki podkreśliłam różem Essence Silky Touch Blush w odcieniu  Natural Beauty, który idealnie pasuje do tego soczystego oka, na ustach jest błyszczyk z Lily Lolo Damson Dusk.
Teraz jeszcze tylko napiszcie mi jak wyłączyć funkcję wygładzania twarzy na fotach bo mnie krew zalewa jak widzę co tu się dzieje i mogę iść spokojnie spać... Dziękuje

Pozdrawiam :*


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...