sobota, 16 kwietnia 2011

Inglot- Cuticle Oil (GR)

Drogi czytelniku.

Zwróć proszę uwagę na fakt, że poniższy post został oznaczony symbolem GR- gościnna recenzja. Oznacza to, że autorem zarówno tekstu jak i zdjęć tu prezentowanych nie jestem ja- 82Inez. Autor, za zgodą którego publikuję to na moim blogu podpisał się na końcu notatki i to On bierze odpowiedzialność za poniższy wpis.

Gdybyś jednak drogi czytelniku zauważył tu pewne nieprawidłowości- fakt „zapożyczenia” tekstu czy też zdjęć z sieci bez zgody prawdziwego autora- bądź uprzejmy poinformować mnie o tym w komentarzu do notatki i zamieść proszę link ową nieprawidłowość dokumentującą. Post zostanie wówczas czym prędzej usunięty.

Dziękuję i życzę przyjemnej lektury.

82Inez


Chciałabym te recenzje poświecić produktowi bez którego obecnie nie wyobrażam sobie życia.
Przyjaciółka mnie kiedyś spytała, co bym ze sobą wzięła jadąc na bezludną wyspę. Oczywiście gdzieś tam miedzy przyjaciółmi, laptopem, aparatem i latarką znalazł się jeden jedyny kosmetyk...: olejek do skorek Inglota.

Od razu muszę zaznaczyć, ze mam bardzo suchą skórę rąk, czerwonego kremu Garniera używam kilka razy w ciągu dnia. Bardzo dużo czasu spędzam także pracując przy komputerze, co oznacza ze moje palce duuzo sobie pracują...lakier szybciej odpryskuje, a co za tym idzie często używam zmywacza..
Reasumując..moje skorki wołają o pomoc!

Zaczynamy od plusów:
1. Producent obiecuje: zmiękczanie, nawilżenie i uelastycznienie skorek i obietnicy swojej dotrzymuje.
Skórki moje są niezywkle radosne, jak tylko potraktuje je tym olejkiem. Odzyskują elastyczność i absolutnie nie ma mowy o niekomfortowym uczuciu suchości. Dodatkowo mówi także o wzmacnianiu- taaak, nie ma mowy o odstających skorkach, zadzierających się...
2.Produkt jest baaardzo wydajny. Ja jestem maniaczką. Obsesyjnie go używam kilka razy w ciągu dnia. Mam go zawsze i wszędzie ze sobą. Plus użyczam go zawsze koleżankom. Buteleczka 16ml, mnie to wystarcza na ok. roku maksymalnie intensywnego używania i dzielenia się:)
3.Kosztuje ok 20 zł- jest bez wątpienia warty swojej ceny, jeśli rozłożyć to na rok, to...powiedzmy sobie szczerze, taki luksusik za 20 zł na rok można sobie bez bólu serca zafundować,
4.Olejek bezproblemowo się rozprowadza, szybko się wchłania nie pozostawiając uczucia " tłustych" palcow,
5. Ma lekki, delikatny ..taki olejkowo- cytrynowy zapach. Absolutnie nie przeszkadza w użytkowaniu.
6. Olejkowa konsystencja, nie za rzadki nie za gesty- to w kwestii rozprowadzania i wmasowywania.

Minusy minusy...
Długo się zastanawiałam nad jakimiś...Byłam świecie przekonana, ze produkt ich nie posiada...ale jednak..
1. Producent pisze, ze olejek wzmacnia także paznokcie.
Wcierając go w skorki wcieram go także w paznokcie. Nie zauważyłam jakiejś zmiany, wzmocnienia. Zawsze miałam problemy z paznokciami. Używam często i dużo lakierów, zmywaczy, plus ciągle klepanie na klawiaturze robią swoje. Nigdy nie zauważyłam żeby olejek pozytywnie bądź negatywnie wpłynął na płytkę paznokcia. Czyli..wpływ raczej obojętny..Ani dobrze, ani źle. Jednak według mnie nie spełnił obietnic producenta- stan płytki moich paznokci nie uległa cudownej poprawie,
2.Minusem technicznym jest fakt, ze z 3 już buteleczką mam ten sam problem- nakrętka mi schodzi z pędzelka...a właściwie sama tylko plastikowa nasadka. Zawsze mi się to przytrafia, czasem przy odkręcaniu buteleczki zamiast pędzelka trzymam w ręce jedynie nasadkę- na zdjęciach.
Poza tymi dwoma żadnych innych minusów nie zauważam.

Jest to produkt absolutnie rewelacyjny, niedrogi i zdecydowanie powinien znaleźć się w kosmetyczce dziewczyn mających problem ze skorkami:)

Autor: Roux

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o nie zostawianie komentarzy typu "Zapraszam do mnie", próśb o dodanie do obserwowanych oraz podobnych służących autopromocji blogów czy stron personalnych.
Dziękuję bardzo :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...