Drogi czytelniku.
Zwróć proszę uwagę na fakt, że poniższy post został oznaczony symbolem GR- gościnna recenzja. Oznacza to, że autorem zarówno tekstu jak i zdjęć tu prezentowanych nie jestem ja- 82Inez. Autor, za zgodą którego publikuję to na moim blogu podpisał się na końcu notatki i to On bierze odpowiedzialność za poniższy wpis.
Gdybyś jednak drogi czytelniku zauważył tu pewne nieprawidłowości- fakt „zapożyczenia” tekstu czy też zdjęć z sieci bez zgody prawdziwego autora- bądź uprzejmy poinformować mnie o tym w komentarzu do notatki i zamieść proszę link ową nieprawidłowość dokumentującą. Post zostanie wówczas czym prędzej usunięty.
Dziękuję i życzę przyjemnej lektury.
82Inez
Na ten krem wpadłam całkiem przypadkiem trzy lata temu szukając odżywki idealnej do włosów suchych, zniszczonych farbowaniem (z ciemnego blond na jasny) i prostowaniem. Skusiła mnie niewątpliwie jego cena (waha się od 14 do 19/20 zł) i ilość jaką dostajemy w zamian (1000ml!).
Oczywiście na efekty trzeba długo czekać, ale już po około 1/2 roku zauważyłam zmiany – włosy łatwo się rozczesują, są nawilżone, mocne, nie wypadają „garściami”; obecnie kiedy dziennie wypadnie kilka włosów to maximum . Ponadto nie rozdwajają się, nie puszą, nie wyglądają sianowato, za to pięknie lśnią, a były dosłownie matowe. Krem zadziałał o wiele wiele lepiej niż droższe produkty Pantene, GlissKur czy nawet odżywki kupowane w salonach fryzjerskich.
W ciągu trzech lat zrezygnowałam z farbowania włosów (aby wrócić do naturalnego koloru), ale nie zrezygnowałam z prostownicy, której używam już od 5 lat codziennie (na informację o codziennym prostowaniu Pani fryzjerka odpowiedziała krótko: „nie wierzę!” ;)).
Kilka technicznych informacji:
Konsystencja: lekka kremowa, trochę budyniowa ;)
Zapach: zależy od rodzaju, ale zapach żadnego z kremów nie był ciężki, chemiczny. Najprzyjemniejszy jest oczywiście zapach czekoladowy
Kolor – także zależy od rodzaju.
Wydajność – uzależniona od długości włosów i częstotliwości stosowania –przy codziennym stosowaniu opakowanie starcza na około 2,5 – 3 miesiące.
Jedyny minus wg mnie: dotychczas spotkałam się z kremem Lorys tylko w hipermarketach Auchan.
Używam tego produktu od: 32 miesiące
Ilość zużytych opakowań: około 18-19 ;) (stosowałam kremy o nazwach „Milk Proteins”, „Citri Force”, „Ceramides”, „Nutraloe”, „Fruit Coctail”, „Mousse de Chocolate”, dziś kupiłam po raz pierwszy „Over Liss”).
Czy kupiłabym ten produkt ponownie? Pytanie retoryczne
Autor: Kasia/Siostra z Archeo
Właśnie! 1000 ml za nie całe 20 zł, to już podejrzane- tak sobie pomyślałam jak się gapiłam w markecie (leclerc btw) na wielką butlę. Nie wzięłam, ale przy najbliższej okazji na pewno kupię :) Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
A ja jestem ciekawa, czy nie przetłuszcza ten kremik włosów... Czy ich nie obciąża itd, bo mimo, iż mam włosy suche, lubią się one przetłuszczać(szczególnie grzywka), a szukam czegoś, co by mi pomogło je zrewitalizować (Odstawiłam farbowanie i codzienne prostowanie jakieś pół roku temu... )
OdpowiedzUsuńja tez uzywałam tych odzywek, masek..., podpatrzylam kiedys u mojej fryzjerki, jest mnóstwo rodzajów. Owszem włosy są po nich miękkie i miłe w dotyku, ale ta wielgasna pojemnosc ! nie do zuzycia :P mi sie znudzila i narazie stoi i czeka na swoje koleje 5 minut:)
OdpowiedzUsuń