Nie da się ukryć kreski w makijażu lubię, co zabawniejsze przez wiele lat ich w ogóle nie malowałam, a teraz mogłabym je nosić codziennie :).
Dziś mam dla Was wydaje mi się ciekawą propozycję, choć Ameryki odkrywać tu nie będziemy. Każdy najbardziej zwykły i nudny makijaż można szybko ożywić odrobiną koloru na dolnej powiece i właśnie ten chwyt tutaj zastosowałam.
Wybaczcie, ale nie pamiętam jakie kosmetyki miałam na twarzy. Do makijażu oczu natomiast użyłam czarnego żelowego linera Essence, na dolnej powiece z zewn części jest metaliczny liner KIKO 04 a w środkowej części turkusowa wodoodporna kredka Yves Rocher. Rzęsy wytuszowałam jak zwykle czarna maskarą i tyle.
I co Wy na to?
Pozdrawiam :*
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eyeliner. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eyeliner. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 8 lipca 2012
sobota, 7 lipca 2012
Wymianka z Candy Killer
Zapraszam Was dziś na post wymiankowy. Jak widzicie już po tytule zabawę zorganizowałyśmy sobie z Candy Killer KLIK. Jeżeli jesteście ciekawi jak wyglądała paczka Candy zajrzyjcie na Jej bloga KLIK.
Przechodząc do sedna- każda z nas określiła dokładnie co chciałaby otrzymać i nie słuchajcie Candy, że ja byłam bardziej sprecyzowana- Ona ekspresowo przysłała mi listę zakupów, ja dumałam w nieskończoność, ale w końcu się udało :D. Dodatkowo umówiłyśmy się na niespodzianki w określonej kwocie.
Na poniższych zdjęciach podzieliłam całą zawartość na różne sekcje i tam też przedstawię je Wam dokładnie.
Pielęgnacja:
- Bielenda- Sexy Look- Jędrny biust
- Bielenda Professional- Maska algowa ze spiruliną 2 szt, Maska algowa z kwasem hialuronowym 1 szt, Chłodząca maska algowa 1 szt, Żurawinowa maska algowa 2 szt
- Bielenda Professional- Próbka kremu pod oczy
- Bielenda Professional- Próbka diamentowego kremu liftingującego
- Ziaja- Różany peeling z mikrogranulkami
- AKYS- Maska bawełniana- chyba tak się to określa
- Leorex- Booster- tzw maska bankietowa, używa się jej przed wielkim wyjściem przed zrobieniem makijażu, 2 szt
- Peggy Sage- Bain de pieds relax- relaksująca kąpiel dla stóp, 2 szt
Kolorówka:
- Peggy Sage- pędzel duo fibre- niestety strasznie gubi włosie :(
- Maestro- pędzle skośnie ścięte, seria 660 rozmiar 2 i 4
- Italian Beauty- Film Maquillage, 36
- Italian Beauty- Film Maquillage, pigment 19
- Peggy Sage- Dipliner, Ocean- cuuuuuuudny <3
- Peggy Sage- Crayon kohl, Noir
- Peggy Sage- Lovely Cils, Noir
- Peggy Sage- Gloss, Diamant Pink
- Peggy Sage- Soleil de beaute
Paznokcie:
- Orly- miniaturki lakierów w odcieniach Cotton Candy i Goth.
Candy w tym miejscu przede wszystkim dziękuję Tobie za świetna wymiankę, za mnóstwo genialnych prezentów i za całokształt :*
Mam teraz dużo kosmetyków do testowania, co zaowocuje kolejnymi postami, na które już dziś zapraszam.
Pozdrawiam :*
czwartek, 12 kwietnia 2012
SEPHORA- zakupy
Akcja "przynieś zużyty kosmetyk a dostaniesz -50% na podobny produkt marki SEPHORA" prawie przeszła mi koło nosa. Zazdrościłam jej Wam strasznie. Za każdym razem gdy zaglądałam do mojej magicznej szufladki z kosmetykami w oczy rzucały mi się rzeczy których mogłabym się bez żalu pozbyć, jednak data urlopu w Polsce nijak nie chciała pokryć się z czasem trwania promocji....
Na szczęście istnieje twitter (Boże dziękuję Ci za internet) i życzliwi ludzie. Pewnego wieczoru wylałam swe żale Magdzie 77gerda, która zaoferowała mi pomoc w zakupach. Dziś więc chciałabym Wam te moje zakupy zaprezentować. Nie ma tego dużo- jednak ciężko jest kupować kiedy nie można pomacać i pooglądać produktu...
Jedną z tych rzeczy które chciałam przetestować to SEPHOR'owe podkłady. Zdecydowałam się na Brightening & Hydrating Foundation.
Kosmetyk zamknięty jest w estetyczną buteleczkę z pompką. Pojemność to tylko 20 ml. Przy cenie 59 zł nie zdecydowałabym się na niego- 30 zł brzmiało zachęcająco :).
Niestety podkład okazał się za żółty. Moja cera w takim kolorze wygląda ziemisto- jakbym była chora i niewyspana.
Na szczęście kosmetyk znalazł szczęśliwego właściciela- spasował mojej sis :)

Drugi kosmetyk to sławny już eyeliner.
Wybrałam odcień taupe który okazał się być idealnym kolorem na dzień.
Liner ma wygodną końcówkę i intensywny pigment.
Jest bardzo wygodny w użyciu i trwały- wprawdzie użyłam go do tej pory tylko raz, ale wytrzymał cały dzień bez uszczerbku.
Koszt w promocji to około 20 zł
Ostatnia zdobycz to pędzel do minerałów oznaczony numerem 45.
Jaki on jest cudowny, jaki miękusi, no fantastyczny no!!! Pięknie rozkłada mineralny puder na twarzy, jestem bardzo zadowolona z tego zakupu.
Koszt w promocji to około 32,5 zł
Z życzliwości Magdy skorzystała też moja sis, która postanowiła przetestować róże do policzków. Wydaje mi się, że zdjęcia kolorów mogą się komuś przydać, więc pokażę je Wam tutaj.
Róże są bardzo aksamitne w dotyku, ładnie się rozcierają na buzi i są dość trwałe- tak przynajmniej opowiadała mi o nich siostra. Odkąd je kupiła codziennie sięga po nr 10 :)
Koszt w promicji to około 20 zł
Madziu dziękujemy jeszcze raz za pomoc w zakupach :*
Pozdrawiam :*
poniedziałek, 13 lutego 2012
Manhattan Fab Fashionista- recenzja + eyeliner Fred Farrugia
Pod koniec stycznia prezentowałam Wam moją nową paletkę z firmy Manhattan Fab Fashionista KLIK.
Paletka rzuciła mi się w oczy ze względu na ciekawe, letnie kolory. Od razu chciałabym zaznaczyć, że w opakowaniu wyglądają one o wiele intensywniej, wręcz neonowo, na skórze jednak otrzymujemy soczyste ale pastelowe barwy (czy ten opis w ogóle ma sens?!?!? :D) I żeby nie było- w sklepie był tester- więc nie ma mowy o zaskoczeniu.
Wymazana po łokcie z wizją przyszłych makijaży ochoczo ruszyłam do kasy...
W domu przyszła kolej na testy na oku- skoro na ręce bez bazy cienie zachowywały się bardzo poprawnie to na oku nie powinnam mieć z nimi problemu. Dochodziły mnie wprawdzie słuchy o prześwitach i ogólnie nieciekawej pracy z tymi paletkami, ale taka już jestem że wszystko zawsze sprawdzam sama :)
Tak wyglądał pierwszy makijaż zrobiony bardzo "na szybko". W zewn części powieki nałożyłam ciemno fioletowy pigment z Barry M KLIK, czarnym cieniem wykonturowałam oko, w wewn części wylądował róż z palety Manhattan a na przejściu kolorów zaaplikowałam palcem niewielką ilość rozświetlającego cienia znajdującego się również w palecie.
Po pierwszych testach stwierdziłam, że rozświetlacz niekoniecznie będzie moim faworytem- jakoś się dziad nie chciał przykleić do powieki i o tyle co efekt końcowy mi osobiście się dość podoba- delikatne, połyskujące drobinki (powiększcie sobie zdjęcie)- to wiem ile mnie kosztowało pracy przyklepanie tych kilku drobinek do powieki.
Co do cienia różowego- no cóż Inglot to to nie jest, ale za tą cenę nie ma co cudów oczekiwać :D.
W kolejnym makijażu postanowiłam już trochę poszaleć z kolorami. Oprócz różu i pomarańczu z palety użyłam żółci i fioletu z Inglota.
Co ja się napociłam żeby to wszystko na oku pookładać, pocieniować, żeby to jakoś wyglądało to tylko ja wiem. I tu znowu przyznaję, że efekt końcowy mi się podoba (ale ja dziś skromna jestem :D) ale czas włożony wykonanie makijażu zdecydowanie przekracza moje normy, moje oczekiwania i moje chęci :/
Przy okazji tego makijażu postanowiłam upiec druga pieczeń na jednym ogniu i przetestować czarny eyeliner z firmy Fred Farrugia KLIK (górny). Jest to kosmetyk wypiekany więc używa się go na mokro. Przyznaję, że szczególnie za nim nie przepadam bo jest po prostu za suchy i przez to kreska nakłada się strzępiasto, ale chciałam zobaczyć jak się będzie spisywał rozcieńczony Duralinem Inglota.
Werdykt: dalej go nie lubię!!! Tępo się nakłada, jest suchy i nijak nie umiałam dociągnąć go do nasady rzęs- na zdjęciach widać wyraźną lukę :/
Podsumowując:
Paletka jako tako daje sobie radę gdy nie chcemy szaleć z makijażem- polecałabym raczej propozycje typu jeden cień na całą powiekę i coś w załamanie dla wykonturowania oka. Kolory mogą się naprawdę ładnie prezentować przy makijażach wiosenno letnich, ale dalej podkreślam, że Inglot to to nie jest :)
Inaczej wszystko wygląda gdy chcemy się pobawić- w tym momencie pojawiają się schody, cienie nie współpracują tak jak powinny a w każdy makijaż trzeba włożyć dużo czasu i pracy. Jedynym pozytywem był fakt, że jak już się napociłam to makijaż wytrzymał próbę czasu bez uszczerbku :D
Rozświetlacz niestety totalnie nie spełnia moich oczekiwań- bo o tyle co z cieniami jeszcze można się jakoś pomęczyć i coś z nich wycisnąć to w tym przypadku jesteśmy raczej skazani na porażkę :(
Moim więc zdaniem można sobie ten zakup spokojnie odpuścić i na to miejsce zafundować dwa cienie z podawanego tu już za przykład Inglota w kolorach różu i pomarańczu (zakładam, że cień czarny i rozwietlający raczej każdy ma) i wykonywać nimi zarówno proste i szybkie makijaże letnie jak i coś bardziej skomplikowanego.
Muszę przyznać, że niemiło się zawiodłam na tym produkcie- tym mocniej, że pierwsze testy wychodziły całkiem pozytywnie, ale tak to już czasami jest :/
Pozdrawiam :*
sobota, 5 listopada 2011
Beauty uk- pearl eyeliner
Zapraszam Was dzis na prezentację moich nowych linerów :). Są to kosmetyki z angielskiej firmy beauty uk KLIK. Linery wg opisu producenta są perłowe choć ja bym chyba do opisu wykończenia użyła określenia metaliczny.
Koszt jednej sztuki to 2,49 £
Linery aplikuje się za pomocą ściętej, dość sztywnej gąbeczki. Muszę przyznać, że kiedyś wolałam pędzelki ale coraz bardziej przekonuję się do tej formy nakładania produktu.
Konsystencja kosmetyku jest dość wodnista- co za tym idzie kreskę należy malować etapami. Pierwsze pociągnięcie zostawia lekki zarys koloru, później musimy poczekać aż wszystko ładnie zaschnie i nakładamy 2 warstwę, która zostawia nam już intensywny kolor, ja po wyschnięciu poprawiłam jeszcze punktowo parę miejsc. Całość jest oczywiście trochę czasochłonna ale dla takich kolorów warto się pomęczyć :), a z czasem może linery trochę zgęstnieją, zobaczymy...
Ciekawa jestem czy macie może kosmetyki tej firmy i jakie macie o nich zdanie. No i chętnie dowiem się jak podobają się Wam te kolorki? Moim faworytem jest 4- z nią też pracowało mi się trochę lepiej :)
Pozdrawiam :*
Koszt jednej sztuki to 2,49 £
Linery aplikuje się za pomocą ściętej, dość sztywnej gąbeczki. Muszę przyznać, że kiedyś wolałam pędzelki ale coraz bardziej przekonuję się do tej formy nakładania produktu.
Konsystencja kosmetyku jest dość wodnista- co za tym idzie kreskę należy malować etapami. Pierwsze pociągnięcie zostawia lekki zarys koloru, później musimy poczekać aż wszystko ładnie zaschnie i nakładamy 2 warstwę, która zostawia nam już intensywny kolor, ja po wyschnięciu poprawiłam jeszcze punktowo parę miejsc. Całość jest oczywiście trochę czasochłonna ale dla takich kolorów warto się pomęczyć :), a z czasem może linery trochę zgęstnieją, zobaczymy...
Ciekawa jestem czy macie może kosmetyki tej firmy i jakie macie o nich zdanie. No i chętnie dowiem się jak podobają się Wam te kolorki? Moim faworytem jest 4- z nią też pracowało mi się trochę lepiej :)
Pozdrawiam :*
piątek, 9 września 2011
s-he
W dzisiejszym poście chciałabym Wam zaprezentować moje zdobycze kosmetyczne przywiezione z Austrii. Zdjęcia z wycieczki do Innsbrucka pokażę Wam innym razem, muszę je najpierw ogarnąć.
Generalnie z tego ca zauważyłam asortyment austriacki nie różni się zbytnio od niemieckiego. Natomiast jedną z takich firm której w Niemczech nie ma jest s-he.
Kosmetyki te zostały wyprodukowane dla drogerii dm.
Tak wyglądają moje zakupy. Od razu zaznaczam, że do zdjęcia grupowego zapomniałam dołożyć lakier do paznokci, o tym opowiem na końcu.
Jak widać na powyższym zdjęciu cienie (i tak swoją drogą inne kosmetyki tej firmy też :D) pakowane są w pudełeczka typu kostki. Można je złożyć razem i w ten sposób utrzymać porządek w kosmetyczce.
Ja zdecydowałam się na turkusowy pojedynczy cień 150/030 (oznaczenia mają boskie :P).
Koszt 1,95 euro.
Oraz na podwójne fioletowe cienie 151/ 120.
Koszt 3,45 euro
Moją uwagę przykuły również linery w pisaku- quick eye styler. Ostatecznie wybrałam niebieski 002 blue. Koszt 2,95 euro
To na razie z kolorówki jedyny kosmetyk którego używałam i o którym mogę Wam parę słów napisać. Jego niewątpliwą zaletą jest bardzo cieniutko zakończony aplikator, można nim narysować naprawdę precyzyjną kreskę. Jedynym minusem jest fakt, że tusz farbuje skórę- nawet po demakijażu przy linii rzęs zostaje delikatna kreseczka.
I już ostatni, zapomniany produkt- lakier do paznokci 120/015 w kolorze delikatnego, cielistego różu.
Koszt 2,45 euro.
Firma oferuje bardzo dużą paletę barw, strasznie więc długo się zastanawiałam nad tym jaki odcień wybrać gdyż nie ma sensu moim zdaniem dokładać do kolekcji 15 granatu czy 7 zieleni :) W końcu wybór padł na cialaka- takich lakierów nie mam i bynajmniej dzięki tej sztuce przypomniałam sobie dlaczego...
Nie umiem, po prostu nie potrafię pomalować paznokci takimi kolorami, zawsze tworzą mi się zacieki, kluchy i inne nieestetyczne maziaje- próbowałam nawet kosmetyków z wyższej półki cenowej i zawsze efekt jest taki sam- tuż po nałożeniu na paznokcie sięgam po zmywacz :(
W związku z powyższą sytuacją mam do Was pytanie. Mam w swoim kosmetycznym zbiorku parę rzeczy tego typu- użytych parę razy i z rożnych powodów odstawionych na bok. Czy bylibyście zainteresowani rozdaniem z takimi produktami w roli głównej czy rzeczy używane Was nie interesują? Będę wdzięczna za wasze szczere opinie.
Pozdrawiam :*
Generalnie z tego ca zauważyłam asortyment austriacki nie różni się zbytnio od niemieckiego. Natomiast jedną z takich firm której w Niemczech nie ma jest s-he.
Kosmetyki te zostały wyprodukowane dla drogerii dm.
Tak wyglądają moje zakupy. Od razu zaznaczam, że do zdjęcia grupowego zapomniałam dołożyć lakier do paznokci, o tym opowiem na końcu.
Ja zdecydowałam się na turkusowy pojedynczy cień 150/030 (oznaczenia mają boskie :P).
Koszt 1,95 euro.
Oraz na podwójne fioletowe cienie 151/ 120.
Koszt 3,45 euro
Moją uwagę przykuły również linery w pisaku- quick eye styler. Ostatecznie wybrałam niebieski 002 blue. Koszt 2,95 euro
To na razie z kolorówki jedyny kosmetyk którego używałam i o którym mogę Wam parę słów napisać. Jego niewątpliwą zaletą jest bardzo cieniutko zakończony aplikator, można nim narysować naprawdę precyzyjną kreskę. Jedynym minusem jest fakt, że tusz farbuje skórę- nawet po demakijażu przy linii rzęs zostaje delikatna kreseczka.
I już ostatni, zapomniany produkt- lakier do paznokci 120/015 w kolorze delikatnego, cielistego różu.
Koszt 2,45 euro.
Firma oferuje bardzo dużą paletę barw, strasznie więc długo się zastanawiałam nad tym jaki odcień wybrać gdyż nie ma sensu moim zdaniem dokładać do kolekcji 15 granatu czy 7 zieleni :) W końcu wybór padł na cialaka- takich lakierów nie mam i bynajmniej dzięki tej sztuce przypomniałam sobie dlaczego...
Nie umiem, po prostu nie potrafię pomalować paznokci takimi kolorami, zawsze tworzą mi się zacieki, kluchy i inne nieestetyczne maziaje- próbowałam nawet kosmetyków z wyższej półki cenowej i zawsze efekt jest taki sam- tuż po nałożeniu na paznokcie sięgam po zmywacz :(
W związku z powyższą sytuacją mam do Was pytanie. Mam w swoim kosmetycznym zbiorku parę rzeczy tego typu- użytych parę razy i z rożnych powodów odstawionych na bok. Czy bylibyście zainteresowani rozdaniem z takimi produktami w roli głównej czy rzeczy używane Was nie interesują? Będę wdzięczna za wasze szczere opinie.
Pozdrawiam :*
piątek, 6 maja 2011
Pastelowo
Makijaże tego typu to moim zdaniem dobra, wesoła propozycja na wiosnę i lato, a pastelowe kolory w monochromach wyglądają naprawdę cudnie, zresztą oceńcie sami.
Do wykonania makijażu użyłam:
- baza Inglot
- cień Inglot 367
- w załamanie powieki odrobina ciemno niebieskiego matu Inglota dla podkreślenia oka
- eyeliner Inglot 82
- na dolnej powiece kredka Yves Rocher
- biała kredka Basic na linię wodną
- tusz Oriflame

Pozdrawiam :*
niedziela, 1 sierpnia 2010
Essence- Return to Paradise.
Seria limitowana Essence- Return to Paradise inspirowana jest barwami tropikalnych kwiatów, egzotycznych plaż i rozległych lagun. Musicie wybaczyc mi fakt że odcienie na które ja się zdecydowałam w niczym tych tropikalnych roślin nie przypominają.
Pozostałe produkty z tej serii możecie pooglądać na stronie producenta: http://www.essence.eu/pl/products/trend-editions/weiterleitung/return-to-paradise.html
Z tego co sie orientuję nie będzie ona dostepna w Polsce, a przynajmniej nie wszedzie. Troche nie rozumiem tej polityki, ale przecież ja nie muszę wszystkiego rozumieć....
W kazdym razie chciałabym sie z Wami dziś podzielić moją opinia a właściwie pierwszym wrażeniem na temat paru produktów które postanowiłam sobie kupić.
Na pierwszy ogień idzie lakier do paznokci.
01 Jungle Drum- ma bardzo piękny, głęboki kolor gorzkiej czekolady. Odcieniem tym jestem po prostu zachwycona- trudno jest znaleźć aż tak ciemno brązowy lakier do paznokci.
Przyznam że ciężko było mi uchwycić właściwy kolor na zdjęciach- niestety na większości lakier wyglądał jak czarny.
Koszt: 1,75 euro
Jeżeli chodzi o moja opinię na temat tego produktu:
Na pewnym blogu czytałam że lakier ten należy nakładać w 3 warstwach ponieważ przy 2 widać jeszcze prześwity. Postanowiłam że pokombinuję z 2 ale trochę grubszymi warstwami.
Pierwsza warstwa nakładała się niezbyt ciekawie, ale 2 całkowicie wyrównała kolor na płytce paznokcia.
Nie wypowiem się na temat trwałości tego produktu z dwóch powodów:
- po piersze mam go na paznokciach dopiero 2 dzień
- po drugie produkty Nail Tek których w tej chwili używam niesamowicie przedłużają żywotność każdego lakieru do paznokci.
Na paznokciach jest:
- warstwa Foundation II z firmy Nail Tek
- 2 warstwy ww lakieru
- 2 warstwy Intensive Therapy II równiez z firmy Nail Tek
- malusia ozdóbka na serdecznym palcu zrobiona jest lakierem Essence nail art twins- 02 Juliet
Proszę nie zwracajcie uwagi na stan skórek- jakoś ostatnio zapominam o posmarowaniu ich olejkiem na noc.



Kolejne zakupione przeze mnie produkty to kredki do oczu a właściwie eyelinery w pisaku.
Te które Wam prezentuje maja kolory:
- 01 Jungle drum (brąz)
- 02 Back to paradise (turkus/morska zieleń)
Koszt: 1,95 euro
Przyznam że naokoło tych produktów chodziłam jak przysłowiowy pies koło jeża. Miałam kiedyś eyeliner w pisaku tejże firmy i jest on na stałe wpisany na moją liste bubli kosmetycznych. Tuszu wystarczało na pomalowanie jednego oka a potem trzeba było czekać....
Ale do rzeczy- na początek kupiłam jedna sztuke (nr 02), od razu po powrocie do domu, niemalże wstrzymując oddech, zabrałam się za malowanie kresek- okazało się że wszystko jest ok. Eyeliner jest prosty w użyciu, maluje ładne, cieńkie kreseczki... Jakież było moje zdziwienie gdy po wieczornym demakijażu okazało się że kreski dalej są na powiekach- dużo bledsze, ale są. Tusz farbuje skóre i jest to największa wada tego produktu. Na szczęście z tym świetnie poradziła sobie Bioderma i dlatego tez zdecydowałam się na zakup 2 koloru, bo w gruncie rzeczy eyelinery sa fajne i tanie.
Kreske wykonaną eyelinerem 02 Back to paradise możecie zobaczyc w moim dziennym makijażu: http://82inez.blogspot.com/2010/07/dzienny-makijaz-z-kolorowym-akcentem.html
Ostatnim produktem jest błyszczyk do ust o numerze 02 jungle drum.
Koszt: 1,75 euro
Każdy kto używał błyszczyków tej firmy wie czego się można po nich spodziewać- są to produkty dość gęste więc ładnie nawilżają usta i muszę przyznać że nieźle się utrzymują.
Błyszczyki są transparentne więc kolor naszych ust przebija spod spodu co akurat uważam za plus.
Posiadam już jeden błyszczyk brązowy z Essence z serii Into the Wild, ale okazało sie że jego karmelowy zapach na dłuższą metę mi przeszkadza. Na szczęście moja koleżanka lubi zapach karmelu więc mam komu go podarować.
Ten błyszczyk natomiast pachnie jak... wiśnie (???) maliny (???)... w każdym razie owocowo :D
I to by było na tyle.
Pozdrawiam :*
Pozostałe produkty z tej serii możecie pooglądać na stronie producenta: http://www.essence.eu/pl/products/trend-editions/weiterleitung/return-to-paradise.html
Z tego co sie orientuję nie będzie ona dostepna w Polsce, a przynajmniej nie wszedzie. Troche nie rozumiem tej polityki, ale przecież ja nie muszę wszystkiego rozumieć....
W kazdym razie chciałabym sie z Wami dziś podzielić moją opinia a właściwie pierwszym wrażeniem na temat paru produktów które postanowiłam sobie kupić.
Na pierwszy ogień idzie lakier do paznokci.
01 Jungle Drum- ma bardzo piękny, głęboki kolor gorzkiej czekolady. Odcieniem tym jestem po prostu zachwycona- trudno jest znaleźć aż tak ciemno brązowy lakier do paznokci.
Przyznam że ciężko było mi uchwycić właściwy kolor na zdjęciach- niestety na większości lakier wyglądał jak czarny.
Koszt: 1,75 euro
Jeżeli chodzi o moja opinię na temat tego produktu:
Na pewnym blogu czytałam że lakier ten należy nakładać w 3 warstwach ponieważ przy 2 widać jeszcze prześwity. Postanowiłam że pokombinuję z 2 ale trochę grubszymi warstwami.
Pierwsza warstwa nakładała się niezbyt ciekawie, ale 2 całkowicie wyrównała kolor na płytce paznokcia.
Nie wypowiem się na temat trwałości tego produktu z dwóch powodów:
- po piersze mam go na paznokciach dopiero 2 dzień
- po drugie produkty Nail Tek których w tej chwili używam niesamowicie przedłużają żywotność każdego lakieru do paznokci.
Na paznokciach jest:
- warstwa Foundation II z firmy Nail Tek
- 2 warstwy ww lakieru
- 2 warstwy Intensive Therapy II równiez z firmy Nail Tek
- malusia ozdóbka na serdecznym palcu zrobiona jest lakierem Essence nail art twins- 02 Juliet
Proszę nie zwracajcie uwagi na stan skórek- jakoś ostatnio zapominam o posmarowaniu ich olejkiem na noc.


Te które Wam prezentuje maja kolory:
- 01 Jungle drum (brąz)
- 02 Back to paradise (turkus/morska zieleń)
Koszt: 1,95 euro
Przyznam że naokoło tych produktów chodziłam jak przysłowiowy pies koło jeża. Miałam kiedyś eyeliner w pisaku tejże firmy i jest on na stałe wpisany na moją liste bubli kosmetycznych. Tuszu wystarczało na pomalowanie jednego oka a potem trzeba było czekać....
Ale do rzeczy- na początek kupiłam jedna sztuke (nr 02), od razu po powrocie do domu, niemalże wstrzymując oddech, zabrałam się za malowanie kresek- okazało się że wszystko jest ok. Eyeliner jest prosty w użyciu, maluje ładne, cieńkie kreseczki... Jakież było moje zdziwienie gdy po wieczornym demakijażu okazało się że kreski dalej są na powiekach- dużo bledsze, ale są. Tusz farbuje skóre i jest to największa wada tego produktu. Na szczęście z tym świetnie poradziła sobie Bioderma i dlatego tez zdecydowałam się na zakup 2 koloru, bo w gruncie rzeczy eyelinery sa fajne i tanie.
Kreske wykonaną eyelinerem 02 Back to paradise możecie zobaczyc w moim dziennym makijażu: http://82inez.blogspot.com/2010/07/dzienny-makijaz-z-kolorowym-akcentem.html

Koszt: 1,75 euro
Każdy kto używał błyszczyków tej firmy wie czego się można po nich spodziewać- są to produkty dość gęste więc ładnie nawilżają usta i muszę przyznać że nieźle się utrzymują.
Błyszczyki są transparentne więc kolor naszych ust przebija spod spodu co akurat uważam za plus.
Posiadam już jeden błyszczyk brązowy z Essence z serii Into the Wild, ale okazało sie że jego karmelowy zapach na dłuższą metę mi przeszkadza. Na szczęście moja koleżanka lubi zapach karmelu więc mam komu go podarować.
Ten błyszczyk natomiast pachnie jak... wiśnie (???) maliny (???)... w każdym razie owocowo :D
I to by było na tyle.
Pozdrawiam :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)