Jestem szczęśliwą posiadaczką skóry normalnej- poza drobnymi problematycznymi obszarami nie uskarżam się na większe przygody. Mimo to w pielęgnacji stawiam na mocno nawilżające, treściwe masła i oleje.
Ostatnio w moje ręce wpadło masło Mythos Zielona herbata o czym pisałam TU. Na dzień dzisiejszy masło całkowicie wykończyłam, opakowanie wręcz wylizałam do cna, teraz więc przyszła pora na recenzję.
Na początek kilka danych technicznych. Kosmetyk zamknięty jest w klasyczny, plastikowy słoik. Sam produkt zabezpieczony jest dodatkowo półprzeźroczystą plastikową nakładką, która zaopatrzona jest w języczek pomagający dostać się do środka- ależ ten opis kwiecisty :D- co najważniejsze wszystko funkcjonuje sprawnie i bezproblemowo.
SUBSTANCJE AKTYWNE: masło oliwkowe, zielona herbata, masło shea, aloes, olejek migdałowy, lecytyna, morszczyn, witamina E.
Nie bez przyczyny podkreśliłam olejek migdałowy w spisie składników aktywnych. Jedynym minusem którego zauważyłam właściwie w chwili otwarcia masła jest fakt, że ma bardzo mocno migdałowy zapach. Nie tego się spodziewałam po opisie "zielona herbata" i myślę, że wszyscy którzy migdału najzwyczajniej w świecie nie lubią będą tym faktem mocno rozczarowani. Tym bardziej, że zapach ten przez jakiś czas jeszcze czuć na skórze.
Teraz już będzie tylko pozytywnie :D
Zacznijmy od konsystencji. Jest gęsta i treściwa, ale zarazem bardzo aksamitna i kremowa.
Masło fantastycznie się rozciera i całkiem nieźle wchłania. Skóra po jego użyciu jest przyjemnie miękka i gładka a do tego pięknie nawilżona.
Szczerze? Niczego więcej nie wymagam od kosmetyku do pielęgnacji ciała :)
Masełka mamy w środku 200 ml. Wydajność nie jest ani jego mocną ani słabą strona- ot zużyłam jak przeciętny produkt o tej pojemności.
Firma w asortymencie oferuje nam jeszcze wersję z granatem, lawendą, wanilią i kokosem, mlekiem i miodem oraz aloesem. Ceny wahają się od 29 do 35 złotych, oczywiście zawsze warto czatować na promocje KLIK.
Tak swoją drogą ciekawa jestem jak pachną pozostałe sztuki. Jeżeli miałyście okazję powąchać to dajcie mi koniecznie znać. Zakładam, że działać będą równie fantastycznie ;)
Pozdrawiam :*
Kurczaki, myślałam, że te masło są duuuuużo droższe! Myślę, że po Twojej recenzji kiedyś się skuszę :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale ja też myślałam, że kosztuje więcej :)
UsuńAgnieszko, piękne zdjęcia! :)
Marze o spróbowaniu tego masełka, ale w wersji, którą pokazywała nieesia25 (podobno ma zapach waniliowego budyniu♥), znalazłam je nawet w jednej z Poznańskich aptek, ale póki co nie stać mnie na inwestowanie 35 zł. Buziaki!
OdpowiedzUsuńmam jeden kosmetyk z tej firmy, ale na razie grzecznie czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z tymi kosmetykami, a widzę, że są warte zainteresowania ;)
OdpowiedzUsuńtez sadzilam ze te kosetyki sa drozsze
OdpowiedzUsuńciekawe czy w uk gdzies stacjonarnie mozna je kupic
x x x
ciekawe są te masła... kiedyś na któreś się skuszę :) ja też lubię najbardziej masła do pielęgnacji ciała, mimo że są ciężkie.
OdpowiedzUsuńNa pewno wypróbuję, kusi mnie ta firma:)
OdpowiedzUsuńMam niesamowitą ochotę na wszystkie zapachy :) Żałuję , że nie można ich dostać stacjonarnie w większej ilości punktów sprzedaży :((((
OdpowiedzUsuńCiekawe, bo mialam organiczny olej migdalowy i on pachnial NICZYM. Moze dodali to tego jakis eteryczny olejek albo aromat, bo o ile sie orientuje, to olej migdalowy nie pachnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To masełko wygląda zachęcająco :). Ja też lubię najbardziej masełka do pielęgnacji ciała, zwłaszcza na noc. Chociaż teraz używam bajecznie pachnące mleczko idealne na lato marki Bielenda - Ameryka Spa :). Pachnie tak bardzo kobieco ... z nutą pistacji jakby :) no cudo. Moja przyjaciółka jak je dorwała u mnie w łazience ... to za chwilę poleciała do sklepu po kolejne dla siebie hihi :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zielona herbata pachnie migdałami, wersja z granatem musi być świetna :) Ciekawią mnie te masełka, może kiedyś się na nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńod dawna mnie kuszą ich masełka :)
OdpowiedzUsuńCzuję się naprawdę zachęcona do wypróbowania tego masła :)
OdpowiedzUsuńA ja się skusze !
OdpowiedzUsuńprzyznam, ze nie miałam, ale też nigdzie chyba mi nie wpadło w oko :) Do tej pory miałam masło z Ziaji, ale tak jak pisałas w okresie letnim nie bardzo sie sprawdzają tłuste produkty do ciała i stosuję balsamy o lekkiej formule :)
OdpowiedzUsuńNo ja byłabym rozczarowana :) Zielona herbata ma być jak zielona herbata a nie migdał :D
OdpowiedzUsuńChetnie bym wyprobowala to maslo, choc zazwyczaj wole balsamy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pierwsze słyszę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię masła ale zimową porą, latem wybieram lekkie balsamy.
OdpowiedzUsuńJakie piękne zdjęcia! <3
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zachęciłaś tą recenzją! Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńJakbym nie miała takich zapasów mazideł do ciała to chętnie bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńJa mam wersję z wanilią i kokosem :)
OdpowiedzUsuńI bardzo to masełko lubię :)