Ming Shu podobał mi się od dawna. Nie żeby to jakiś cud w butelce był, co to to nie, ale jest to moim zdaniem zapach świeży a ja takie najzwyczajniej w świecie lubię, szczególnie na dzień.
Nuty morsko-kwiatowe, ylang-ylang, lilia wodna - jednym zdaniem wiosenny poranek i to błękitny, chłodny...
I oczywiście zdaję sobie sprawę z tego i lojalnie uprzedzam że wiele osób uważa iż perfumy te są średnie, mało oryginalne nawet banalne, choć ja bym je nazwala po prostu neutralnymi, spokojnymi, minimalistycznymi- kwestia gustu, a jak powszechnie wiadomo o gustach się nie dyskutuje.
Tak czy siak zdecydowałam się na wielkość 30 ml-
zapach mi się z czasem znudzi, a ja bardzo nie lubię zmuszać siebie do zużywania tego na co nie mam ochoty.
Trzydziestka ma jak widać ciekawą formę aplikacji- nie ma żadnego atomizera (jest w 50), zapach przenosimy na skórę albo z palca albo z koreczka.
Cena: 8 euro
Nuty zapachowe:
nuta głowy: nuty morskie, pieprz
nuta serca: niebieski lotos indyjski, ylang-ylang
nuta bazy: drzewo sandalowe, wanilia
Skład:
Jak Wy oceniacie ten zapach? Jeżeli mieliście okazję go powąchać jestem ciekawa jak go odebraliście.
Pozdrawiam :*
to nigdys byl ulubiony zapach mojej przyjaciolki! mam do niego sentyment :)
OdpowiedzUsuńTo jedne z pierwszych perfum z YR jakie sobie kupilam na poczatku przygody z ta firma:-) Lubie je, sa bezpieczne i dobre na co dzien. Szkoda, ze 30-tka jest bez atomizera bo to jednak duzo bardziej wygodne;)
OdpowiedzUsuńLubie do nich wracac, daaawno juz ich nie mialam;)
Zupełnie o nich zapomniałam! A to jeden z pierwszych zapachów z jakich korzystałam. Nawet teraz gdzieś "z tyłu" głowy jestem w stanie przypomnieć sobie ich zapach. Love love <3
OdpowiedzUsuńmama kupowała mi te perfumy w liceum :) przez kilka lat pachniałam tylko nimi
OdpowiedzUsuńA ja ich zupełnie nie znam. Wybiorę się przy okazji, aby sprawdzić zapach :)
OdpowiedzUsuńmam go, ale rzadko używam chociaż jest dość ładny.
OdpowiedzUsuńmam je , ładnie pachną ale niestety są dość nietrwałe
OdpowiedzUsuńładny ma flakonik :)
OdpowiedzUsuńOj nie znam:)
OdpowiedzUsuńUżywałam tych perfum dawno temu na studiach, wspominam go z sentymentem :) Może jeszcze do nich wrócę? Obudziłaś wspomnienia :)))
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś perfumy w kremie o takim zapachu. Jak dla mnie super zapach:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten zapach. Mam jeszcze starą buteleczkę i już myślałam, że go nie produkują. To chyba jedyny zapach, który nigdy mnie nie drażni. Ja ucięłam trochę rurkę od atomizera i wkładam go sobie do buteleczki. Wtedy mogę się popsikać bez problemu :)
OdpowiedzUsuńMuszę je koniecznie powąchać przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńRany, już zapomniałam o ich istnieniu. Miałam je jakieś ponad 10 lat temu. Dziwne, że jeszcze je produkują ;) Zapach ładny, ale bez zachwytu. Z zapachów Yves Rocher wolałam Neblinę czy Yrię, ale moim numerem 1 był Nature Millenaire (szkoda, że nie ma go już od dawna).
OdpowiedzUsuńwstyd, ale nie znam tego zapachu ;/ gdzie on jest dostępny, bo jakoś nie rzucił mi się w oczy??
OdpowiedzUsuńzuzylam juz dwa flakoniki tych perfum i wcale dla mnie nie sa banalne;p a wrecz przeciwnie bardzo sie innym podobal zapach;) moim zdaniem jest to jeden z ciekawszych zapachow YR, a troche juz wyprobowalam (Moment de Bonheur, Flowerparty, Naturelle, Ode à l'Amour, Iris Noir, Comme une evidence, no i Ming Shu;p)a co najlepsze, za zadne z nich nie zaplacilam poniewaz byly gratis do zamowienia;) pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie zapach bardzo ładny ja lubię perfumy o takich zapachach ;D
OdpowiedzUsuńale z Yves rocher ciągle jestem wierna Pur Desir de Pivone (jak na razie moje ulubione - używam już chyba 4-5 flakonik ) ;D
Ładnie brzmiące składniki. Ciekawe jak pachnie...
OdpowiedzUsuńPomimo opisu.