Chciałabym Was dziś zaprosić na recenzję kremu do ciała z firmy Love 2 Mix Organic KLIK. O kosmetyku mówiłam już w moich zbiorczych ulubieńcach pielęgnacyjnych na kanale YouTube, ale uważam, że produkt jest tak fajny, że zasługuje również na osobną notatkę na blogu ☺
Jest to produkt organiczny nie zawierający w składzie parabenów, olei mineralnych czy ftalanów. Natomiast w środku znajdziemy naturalne olejki eteryczne mięty i lawendy, które w połączeniu tworzą niezwykle relaksująco odprężający aromat. Kosmetyk ze względu na wyżej wymienione olejki rekomendowany jest jako krem do ciała na noc.
Produkt zamknięty jest w plastikowe opakowanie o pojemności 250 ml. Pod zakręcaną pokrywką znajdziemy jeszcze dodatkową osłonkę, która jest tak skonstruowana, że nawet przy wilgotnych czy śliskich od kosmetyków dłoniach nie ma najmniejszego problemu z usunięciem jej. Potem dzieje się magia.... Cała łazienka w kilka chwil wypełnia się niezwykłym aromatem. Sama nie potrafię powiedzieć czy on mnie bardziej uspokajał czy pobudzał, koił zmysły czy orzeźwiał po ciężkim dniu, ale wiem, że z ogromną przyjemnością oddawałam się codziennym zabiegom pielęgnacyjnym. Jedyny minus jaki w nim zauważyłam to fakt, że po aplikacji zapach w dość szybkim czasie ulatniał się ze skóry, a ja nie miałabym nic przeciwko temu żeby tak pachnieć.
Sama konsystencja kremu nie jest luźna, na pewno nie można jej wylać z opakowania. Nie do końca wiem, czy zastosowanie tej osłonki było spowodowane utrzymywaniem kremu w ryzach czy kwestią ewentualnego wietrzenia zapachu. Kolorek bardzo przyjemny, zielonkawy, jak rozwodniona mięta.
Z aplikacją na skórę nie ma żadnego problemu. Produkt nie smuży, nie ciągnie się, dość szybko się wchłania nie przeszkadzając w późniejszym ubieraniu się. Dodam, że kosmetyk testowałam w czasie największych upałów.
Po jego zastosowaniu skóra jest przede wszystkim pięknie nawilżona- do tego stopnia, że stała się gęsta aż mięsista w dotyku. Dodatkowo kosmetyk bardzo wygładza i uelastycznia ciało. Gdyby jeszcze ten zapach był trwalszy... ale ponoć nie można mieć wszystkiego ☺
Osobiście krem serdecznie i gorąco polecam. Jeżeli nie lubicie tych nut zapachowych, które tu zostały użyte to w ofercie producenta znaleźć można inne ciekawe połączenia. Jeżeli ktoś z Was testował inne wersje to dajcie mi koniecznie znać które zasługują na największą uwagę.
Dla wnikliwych skład kosmetyku:
Na koniec jeszcze chciałabym przekazać Wam pewną wiadomość- na hasło 82INEZ (ważna wielkość liter) otrzymacie 30% zniżki w sklepie Skarby Syberii, oferta nie łączy się z innymi promocjami.
Pozdrawiam ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie miałam okazji używać niczego tej marki...
OdpowiedzUsuńMiętowe kosmetyki niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńojjj dlaczego? Nie lubisz mięty czy uczula?
UsuńBrzmi kusząco. Ostatnio pełno rzeczy mnie kusi jednak najpierw muszę moje zapasy skończyć;D
OdpowiedzUsuńznam ten ból
Usuńmiałam to masełko, było bardzo przyjemne, należę do osób,które lubią ziołowe zapachy.
OdpowiedzUsuńNiestety nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńPołączenie tych dwóch zapachów musi pachnieć bosko. Kocham zarówno lawendę jak i miętę więc w przyszłości na pewno zdecyduję się na ten kremik:)
OdpowiedzUsuńpachnie naprawdę obłędnie ;)
UsuńSuper wygląda, delikatny kolor i na pewno zapach magiczny ;) szkoda tylko ze taki mały
OdpowiedzUsuńale za to wydajny bo gęsty :D
UsuńNie jestem pewna, czy podrasowałby mojej skórze, ale ślicznie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńTaka "rozwodniona mięta" sama w sobie kojarzy mi się już z przyjemnym produktem, ze SPA. Jakoś tak po prostu jest :) Podziwiam też za konsekwencję w używaniu balsamów i masełek. Ja nawyk dopiero wyrabiam, produktów też szukam. U Ciebie dużo ich zawsze, więc można się konkretnie zastanowić na co postawić. Chętnię skorzystam ze zniżki, bo 30% to bardzo dużo, a jakies 'skarby' miałam w głowie dawno. Dziękować! <3 :)
OdpowiedzUsuńOk, zamówienie poszło, dobrze, że akurat kończą mi się niektóre rzeczy to mogłam skorzytać :))
UsuńMiałam masło tej firmy macadamia i shea - męczyłam się strasznie z zapachem. W pierwszym momencie wydawał mi się nawet przyjemny - słodki więc taki akurat na sezon jesienno zimowy (opisuję doświadczenia z ubiegłego roku). W praktyce był tak mdły i dziwnie pachnący na skórze, że nie byłam go w stanie zużyć do końca. Zdarzyło się kilka razy, że musiałam się po nim drugi raz umyć bo nie mogłam usnąć. Ale tej mięty z lawendą spróbuję - może najpierw uda mi się niuchnąć w sklepie :)
OdpowiedzUsuń